Dobiegła końca wizyta senackiej delegacji w Rumunii, której przewodniczyła marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska. Jak relacjonowała, „Temat wojny i bezpieczeństwa był obecny w każdej rozmowie„. Kidawa-Błońska dostrzegła też partnerstwo w relacjach z władzami Rumunii.
Marszałek Senatu podsumowała wizytę w Bukareszcie jako bardzo intensywny pobyt, podczas którego odbyła rozmowy z najważniejszymi politykami Rumunii. Po rozmowie z ministrem spraw zagranicznych tego kraju stwierdziła: „To jest budujące, że w Rumunii mamy partnera, który tak samo rozumie problemy za naszą wschodnią granicą, ma takie samo stanowisko [oraz] że tylko wspólnie możemy zatrzymać Putina”. [Zgadzamy się] że nie możemy Ukrainy zostawić samej, że ona musi dostać wsparcie nie tylko krajów flanki wschodniej, ale wszystkich krajów europejskich„.
Być może można by było podzielać entuzjazm Małgorzaty Kidawy-Błońskiej co do partnerstwa z Rumunią, gdyby wspólna historia naszych narodów ułożyła się inaczej. Tymczasem doświadczenie dziejów przypomina nam, że po układach z rządami tego kraju, z reguły z problemem zostajemy sami. „Mówimy bardzo podobnie o zagrożeniach. Nie ma różnic w ocenie sytuacji” – podsumowała Marszałek.
Jak wiemy, premier Słowacji ma odmienną ocenę zagrożenia, co stanowczo podkreślił zapowiadając na szczycie V4, że nie zamierza angażować swojego kraju do wojny. Czy zatem Rumunia dołączyła do chóru krajów, które zdaniem premiera Grecji domagają się interwencji zbrojnej na Ukrainie? Tego wprost nie powiedziano.
W sprawach bezpieczeństwa i obronności Polska i Rumunia mówią jednym głosem. Dlatego wzmacniamy dialog parlamentarny, by nasz głos miał większą siłę. Dziękuję Przewodniczącemu Senatu @NicolaeCiuca i Przewodniczącemu Izby Deputowanych, Alfredowi Simonisowi za dobre rozmowy.🇵🇱🇷🇴 pic.twitter.com/jGjvm9HfRI
— Małgorzata Kidawa-Błońska (@M_K_Blonska) March 18, 2024